Najpierw wstajesz wcześnie rano. Potem brniesz po pas w błocku, z kijem w ręce i całym sprzętem na plecach. Czujesz tą miłą woń bagienka i myślisz sobie, że do reszty zgłupiałaś, że lepiej by ci może było ubrać się elegancko i iść na zakupy do jakiejś galerii handlowej, niż tutaj się trudzić. Szczegóły >>